JEŚLI NIE CHCESZ NIE MUSISZ CZYTAĆ ! SCENKA EROTYCZNA JEST ZAZNACZONA !!!!
Krzątałam sie po domu, szczerze mówiąc sama nie wiem po co i z jakiego powodu. Zresztą jak to ja zapewne z podekscytowania i z ciekawości dokąd Harry ma zamiar mnie zabrać. Już się nie mogę doczekać. Może do parku? Ooo zawsze marzyłam o wyjściu do dużego londyńskiego parku w ciemną noc z ukochanym. Usiąść przy podświetlanej fontannie i rozmawiać o wszystkim i o niczym. Większość nastolatek marzy o chłopaku niepalącym, niepijącym, czyli takim grzecznym chłopczyku dobrze wychowanego w rureczkach, koszuli i z grzywcią zaczesaną na bok, który pochodzi z dobrego i bogatego domu, żeby mogły mieć wszystko czego zapragną. Duży dom, dwójka dzieci, wypasione auto za 100,000 $ z basenem i wielkim ogrodem w którym będą mogły siedzieć z "lalusiem" i pić kawkę rano przed bardzo dobrze płatną pracą męża. Ja zawsze gustowałam w tych ' bad boy'ach ', którzy palą i robią co chcą, nie przejmując sie ludźmi dookoła i ich uczuciami. Obchodzą go uczucia osób które kocha. Szanuje je i okazuje czułości. Ja, gustowałam w facetach, nie w chłopczykach i mężczyznach pod krawatem. Eeee ... poprawka. Gustuję. Kocham faceta do którego sie przytulę i czuję ostry zapach perfum zmieszany z wonią dymu papierosowego. Z mnóstwem tatuaży na ciele i tunelami w uszach. Dlatego gdy zobaczyłam Harry'ego po raz pierwszy czułam jakby był magnesem i przyciągał mnie do siebie. Ale przecież mu tego pokazać nie mogłam odrazu na pierwszym spotkaniu.
Krzątałam sie po domu, szczerze mówiąc sama nie wiem po co i z jakiego powodu. Zresztą jak to ja zapewne z podekscytowania i z ciekawości dokąd Harry ma zamiar mnie zabrać. Już się nie mogę doczekać. Może do parku? Ooo zawsze marzyłam o wyjściu do dużego londyńskiego parku w ciemną noc z ukochanym. Usiąść przy podświetlanej fontannie i rozmawiać o wszystkim i o niczym. Większość nastolatek marzy o chłopaku niepalącym, niepijącym, czyli takim grzecznym chłopczyku dobrze wychowanego w rureczkach, koszuli i z grzywcią zaczesaną na bok, który pochodzi z dobrego i bogatego domu, żeby mogły mieć wszystko czego zapragną. Duży dom, dwójka dzieci, wypasione auto za 100,000 $ z basenem i wielkim ogrodem w którym będą mogły siedzieć z "lalusiem" i pić kawkę rano przed bardzo dobrze płatną pracą męża. Ja zawsze gustowałam w tych ' bad boy'ach ', którzy palą i robią co chcą, nie przejmując sie ludźmi dookoła i ich uczuciami. Obchodzą go uczucia osób które kocha. Szanuje je i okazuje czułości. Ja, gustowałam w facetach, nie w chłopczykach i mężczyznach pod krawatem. Eeee ... poprawka. Gustuję. Kocham faceta do którego sie przytulę i czuję ostry zapach perfum zmieszany z wonią dymu papierosowego. Z mnóstwem tatuaży na ciele i tunelami w uszach. Dlatego gdy zobaczyłam Harry'ego po raz pierwszy czułam jakby był magnesem i przyciągał mnie do siebie. Ale przecież mu tego pokazać nie mogłam odrazu na pierwszym spotkaniu.
Z zamyśleń wyrwał mnie wibrujący w kieszeni telefon. Wyciągnęłam go i gdy moim oczom ukazało się imię Harry na mojej twarzy zagościł niespodziewany usmiech.
"Będę u cb wcześniej kochanie. Już nie moge bez ciebie wytrzymać. ;* Harry xx"
Stąpając stopami po zimnych kafelkach wyłożonych na schodach weszłam do mojego pokoju, chwyciłam najwygodniejsze ubrania jakie miałam w szafie io pokierowałam się do łazienki w celu ogarnięcia się choć trochę. Weszłam pod cieknącą wodę i nałożyłam na siebie waniliowy żel pod prysznic. Usłyszałam głośn stukanie do drzwi na przemian z dźwiękiem dzwonka. Wiedziałam, że to Harry, dlatego wyłączyłam wodę i wybrałam jego numer.
***
- Wejdź i poczekaj na mnie.
- A gdzie jesteś?
- W łazience biorę prysznic, zaraz do ciebie zejdę. - cmoknęłam do słuchawki i odłożyłam iPhone'a na kosz na ubrania.
***
||| Spłukałam żel i wychodząc z prysznica, zobaczyłam jak w drzwiach stoi Harry. Uśmiechnęłam sie do niego i zaczęłam rozczesywać swoje włosy. Poprawka. Wyrywać garściami. Poczułam jak ciepłe dłonie oplatają moją talię. Momentalnie zrobiło mi sie gorąco, zimno, poczułam jak w brzuchu motyle strzelają z karabinów. Złożył mały pocałunek na mojej szyji, a po chwili nie miałam już na sobie ręcznika.
- Harry ... - szepnęłam zakrywajac swoje ciało. Chłopak przejechał palcem po moim ramieniu i zatrzymał sie na ręku, którą zakryłam piersi.
***
- Wejdź i poczekaj na mnie.
- A gdzie jesteś?
- W łazience biorę prysznic, zaraz do ciebie zejdę. - cmoknęłam do słuchawki i odłożyłam iPhone'a na kosz na ubrania.
***
||| Spłukałam żel i wychodząc z prysznica, zobaczyłam jak w drzwiach stoi Harry. Uśmiechnęłam sie do niego i zaczęłam rozczesywać swoje włosy. Poprawka. Wyrywać garściami. Poczułam jak ciepłe dłonie oplatają moją talię. Momentalnie zrobiło mi sie gorąco, zimno, poczułam jak w brzuchu motyle strzelają z karabinów. Złożył mały pocałunek na mojej szyji, a po chwili nie miałam już na sobie ręcznika.
- Harry ... - szepnęłam zakrywajac swoje ciało. Chłopak przejechał palcem po moim ramieniu i zatrzymał sie na ręku, którą zakryłam piersi.
- Kochanie. Jesteś śliczna. Wyglądasz cudownie. - oznajmił mi do ucha całując po nim cały czas. Pocałował mnie w nos, a po moim ciele przeszły ciarki. Wpiłam się w jego usta, oplatając szyję rękoma i kopnęłam ręcznik gdzieś w bok. Chłopak złapał mnie za pośladki, a ja korzystając z okazji wspięłam się na jego biodra. Nasze języki toczyły zawziętą walkę. Harry posadził mnie na blacie obok umywalki, a ja z racji tej iż było to bardzo zimne, zesztywniałam na chwilkę, ale się przyzwyczaiłam. Całowaliśmy się namiętnie z pożądaniem. Czy właśnie teraz przeżyję swój pierwszy raz? Zawsze zastanawiałam się jakie to jest uczucie robić to z osobą którą się kocha. Która kocha ciebie. Nie jestem pewna czy chcę to zrobić dzisiaj. Czuję pożadanie, ale czy to właśnie nazywamy miłością? Seks? W połowie. Miłośc polega na wzajemnym ufaniu sobie, pomaganiu, wspieraniu. To jest miłość. Tego uczucia nie da sie zdefiniować. Nie ma takich słów. Gdy wyrazimy to słowami - niszczymy piękno tego uczucia. Miłośc to tysiące, miliony, miliardy spędzonych ze soba godzin, dni. To są pocałunki, fochy, spacery, szczere rozmowy w blasku księżyca. Miłość sama w sobie ma wewnętrzną wartość - po prostu kochasz! To ogromne szczęście! Nie ma nic poza tym, żadnego zamierzonego efektu, który dzięki temu osiągasz. Miłośc to nie środek do jakiegoś celu, ale wlaśnie ten cel!
- Chcesz? - szepnął do ucha nieustannie dysząc. Kiwnęłam głową na znak że chcę i znowu wpiłam sie w jego usta. Zaczęłam ściągać z niego ubrania od samej góry. Koszulka, pasek, spodnie .... bokserki zostawiłam. Chociaż... Ja jestem bez. To dlaczego on ma je mieć? Loczek podniósł mnie do góry, a chwilę potem znajdowaliśmy się już w sypialni na miękkim łóżku, na którym było o wiele, wiele wygodniej niż na blacie w łazience. Chłopak położył mnie na pościeli i zaczął całować mój dekolt. Powoli zjężdżał coraz niżej i zaczął ssać moje sutki, później po brzuchu aż doszedł do dolnej partii ciała. Zacżął obcałowywać wewnętrzną stronę ud i kierował się do moich intymnych części ciała. Składał na niej małe mokre całusy. Wsadził palec do mojej "wnętrzności" i zaczął poruszać nim w górę to w dół. To było takie przyjemne uczucie. Wygięłam się w łuk, a chłopak w tym samym momencie wyciągnął i po chwili wsadził dwa robiąc to samo. Gdy przestał chciałam teraz mu to wynagrodzić. Przewróciłam go tak że leżał teraz pode mną. Chłopak wymruczał mi do ucha kilka słów, ale dobrze go nie zrozumiałam więc zaczęłam swoją robotę. Złożyłam krótkiego całusa na jego wargach i zjężdzałam coraz niżej. Zaczęłam całować każdy jego tatuaż na rękach, na klacie, która wyglądała jakby ją ktoś wyrzeźbił z marmuru. Przejechałam językiem po całej długości jego górnej partii ciała i zabrałam się za dolną. Złapałam zębami za gumkę od bokserek i ściągnęłam je w dół zostawiając na kostkach. Ocierając swoimi piersiami jego kolegi, podciągnęłam się do jego twarzy i usiadłam na nim okrakiem. Podobało mu się to dlatego wiedziałam że dobrze to robię. Obcałowałam jego szyję i wróciłam do jego penisa. Przejechałam palcem po nim, a ten jak na komendę "stań" wystrzelił w powietrze. Polizałam go po całej jego długości i zatrzymałam się na samym czubku. Chwyciłam go w ręce i zaczęłam obcierać nimi jego kolegę. Dość długiego ... nie powiem. Wsadziłam go do buzi i jeździłam w górę to w dół.
- Emily ... - wysapał Harry i wygiął się w łuk, dokładnie jak to zrobiłam ja. Przekręcił mnie tak że to on teraz górował i spojrzał na mnie z zapytaniem czy może wejsć. Zgodziłam się i wtedy to zrobił. Pchnął raz, drugi, trzeci. Jęczeliśmy coraz głośniej.
- Zaraz dojdę. - wyjęczałam i po chwili oboje jęknęliśmy najgłośneij jak tylko potrafiliśmy. Chłopak wyszedł ze mnie i położył obok. Oplótł mnie ręką i pocałował w czoło.
- Jesteś cudowna. - wymruczał mocno zmęczony.
- Ty też. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- To co prysznic? - spytał całując moje knykcie. Pokiwałam głową i oboje ruszliśmy do łazienki wziąć ciepły prysznic. |||
Ogarnięci wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się w stronę ... sama nie wiem w stronę czego. W połowie albo i nie w połowie Harry poprosił abym zamknęła oczy i zawiązał mi je chustką. Złapal mnie za rękę i gdy prowadził jak to ja zaczepiłam o swoją nogę. Zaczęłam się smiać i wtedy przystaliśmy.
- Jak myślisz, gdzie jesteśmy? - spytał oplatając mnie w talii. Pociągnęłam nosem i poczułam zapach trawy, drzew i kwiatów. Pachniało jak w lesie.
- W lesie? - spytałam ściskając rękę Harry'ego gdy usłyszałam głośny szelest i jakiś odgłos.
- Brawo. - szepnął z chrypką w głosie i zdjął mi chustkę z oczu. Zaczęło sie sciemniać a na niebie widniała pełnia księżyca. Przede mną leżał duży koc a na nim tort, babeczki, szampan wsadzony w kostki lodu i bukiet w wazonie.
- C-c-co ... - zająkałam się. Nie wiedziałam co powiedzieć i po co w ogóle to wszystko.
- Dziś są moje imieniny. Nie mam z kim obchodzić. Przez ostatnie lata zapominałem o nich, ale teraz stwierdziłem, że spędzę je z tobą. - rzekł i złożył na moich ustach krótki pocałunek.
- Wszystkiego najlepszego skarbie !! - krzyknęłam na cały głos i przycisnęłam go mocno do siebie. Pocałowalam w policzek, a Harry podniósł mnie do góry i kręcił się w kółko.
- Harry ... zaraz zwymiotuje... - zakryłam usta ręką, a chłopak odrazu postawił mnie na ziemi.
- Co? Dlczego? Przepraszam. - gadał i powtarzał cały czas to samo.
- Hahahahahah. Żartowałam. - ozanajmiłam i ruszyłam w stronę koca. - Wiesz ... ten tort zaraz się rozleci. - rzekłam drapiąc się po karku. Wyglądał tak smakowicie. Zjadłabym go całego. Miał na sobie tyle czekoladyyy ... mmmm... Oblizałam usta myślać o spożyciu pysznego ciasta.
- Pomyślałaś o mnie? - szepnął mi do ucha Harry.
- Yyyy ... nie? O tooooorcie w czeeekoladzie. - oznajmiłam przeciągając. Zaczęłam się śmiać, a chłopak poczęstował mnie pysznym biszkoptem.
- Mmmmm... pyszny. - oznajmiłam połykając ostatni kęs tortu. Harry wlał nam zimnego szampana i gdy przyłożyłam kieliszek do ust usłyszałam trzy strzały.
- Kurwa. John. - szepnął Harry. Po całym moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- K-k-kto? - zająkałam się. wstałam tak jak zrobił to on.
- Zbieraj to i sie nie pytaj! - wrzasnął a ja cała podskoczylam. Pomogłam mu to pozbierać i pobiegłam za nim do czarnego auta. Wskoczyłam zapięłam pas i ruszyliśmy tak szybko jak tylko było można.
- To powiesz mi kto to ten cały John? - spytałam zagarniajac swoje włosy do tyłu. Na samo imię chłopak mocniej zacisnąc ręce na kierownicy .
- Powiedz ! - krzyknęłam na cały samochód. Nie wiedziałam czy napewno chcę wiedzieć kto to jest.
- Nie twój interes ! - odkrzyknął tak samo, a może nawet głośniej.
- Przystań. - rzekłam i czekała aż auto zatrzyma sie na poboczu. - Przystań do cholery! - wrzasnęłam i chwyciałm za pas aby go odpiąć.
- Proszę bardzo. Ale jak nie wrócisz do domu cała to nie moja wina. - chłopak przystał, a ja zastanawiałam sie co ma na myśli.
- Że co kurwa?! - krzyknęłam zamykając drzwi i zapinając z powrotem swój pas.
- Prawda jest taka że muszę Cię zabić! - zesztywniałam i słuchałam dlaej co ma mi do powiedzenia. - Pracuję u John'a który jest dilerem, zabójcą, kryminalistą. Daje mi zlecenia i ja zabijam ludzi. I teraz trafiło na ciebie. - głos mu się na końcu załamał.
- A-a-ale d-d-dlaczeg-g-go? - spytałam cały czas sie jąkając.
- Twoi rodzice zadłużyli sie u John'a. I zginęli w wypadku teraz ucierpisz za to ty albo twoja ciotka. Holly. - powiedział i spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Ja też już miałam. Jak to? Moi rodzice? A co jeśli on kłamie? ONI kłamią?
- Nie wciągaj w to moich rodziców!! - krzyknęłam, a łzy litrami zaczęły spływać po mojej twarzy.
- Ale ja ich nie wciągam w to! Wciągnęli się w to sami przed śmiercią! - krzyknął i dopiero wtedy sobie uświadomiłam że mieli ogólnie dużo pieniędzy ale wyliczając ich pensje i wydatki to coś za dużo wychodzi. Czy oni się zabili z powodu długów? Serce zaczęło walić mi jak młotem. Nie mogłam w to uwierzyć. Moi rodzice?
- Jejku ... - szepnęłam i wytarłam mokre policzki.
- Teraz musimy się zastanowić co zrobić z Tobą. - rzekł i wychodząc z auta pociągnął mnie do swojego domu.
Ogarnięci wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się w stronę ... sama nie wiem w stronę czego. W połowie albo i nie w połowie Harry poprosił abym zamknęła oczy i zawiązał mi je chustką. Złapal mnie za rękę i gdy prowadził jak to ja zaczepiłam o swoją nogę. Zaczęłam się smiać i wtedy przystaliśmy.
- Jak myślisz, gdzie jesteśmy? - spytał oplatając mnie w talii. Pociągnęłam nosem i poczułam zapach trawy, drzew i kwiatów. Pachniało jak w lesie.
- W lesie? - spytałam ściskając rękę Harry'ego gdy usłyszałam głośny szelest i jakiś odgłos.
- Brawo. - szepnął z chrypką w głosie i zdjął mi chustkę z oczu. Zaczęło sie sciemniać a na niebie widniała pełnia księżyca. Przede mną leżał duży koc a na nim tort, babeczki, szampan wsadzony w kostki lodu i bukiet w wazonie.
- C-c-co ... - zająkałam się. Nie wiedziałam co powiedzieć i po co w ogóle to wszystko.
- Dziś są moje imieniny. Nie mam z kim obchodzić. Przez ostatnie lata zapominałem o nich, ale teraz stwierdziłem, że spędzę je z tobą. - rzekł i złożył na moich ustach krótki pocałunek.
- Wszystkiego najlepszego skarbie !! - krzyknęłam na cały głos i przycisnęłam go mocno do siebie. Pocałowalam w policzek, a Harry podniósł mnie do góry i kręcił się w kółko.
- Harry ... zaraz zwymiotuje... - zakryłam usta ręką, a chłopak odrazu postawił mnie na ziemi.
- Co? Dlczego? Przepraszam. - gadał i powtarzał cały czas to samo.
- Hahahahahah. Żartowałam. - ozanajmiłam i ruszyłam w stronę koca. - Wiesz ... ten tort zaraz się rozleci. - rzekłam drapiąc się po karku. Wyglądał tak smakowicie. Zjadłabym go całego. Miał na sobie tyle czekoladyyy ... mmmm... Oblizałam usta myślać o spożyciu pysznego ciasta.
- Pomyślałaś o mnie? - szepnął mi do ucha Harry.
- Yyyy ... nie? O tooooorcie w czeeekoladzie. - oznajmiłam przeciągając. Zaczęłam się śmiać, a chłopak poczęstował mnie pysznym biszkoptem.
- Mmmmm... pyszny. - oznajmiłam połykając ostatni kęs tortu. Harry wlał nam zimnego szampana i gdy przyłożyłam kieliszek do ust usłyszałam trzy strzały.
- Kurwa. John. - szepnął Harry. Po całym moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- K-k-kto? - zająkałam się. wstałam tak jak zrobił to on.
- Zbieraj to i sie nie pytaj! - wrzasnął a ja cała podskoczylam. Pomogłam mu to pozbierać i pobiegłam za nim do czarnego auta. Wskoczyłam zapięłam pas i ruszyliśmy tak szybko jak tylko było można.
- To powiesz mi kto to ten cały John? - spytałam zagarniajac swoje włosy do tyłu. Na samo imię chłopak mocniej zacisnąc ręce na kierownicy .
- Powiedz ! - krzyknęłam na cały samochód. Nie wiedziałam czy napewno chcę wiedzieć kto to jest.
- Nie twój interes ! - odkrzyknął tak samo, a może nawet głośniej.
- Przystań. - rzekłam i czekała aż auto zatrzyma sie na poboczu. - Przystań do cholery! - wrzasnęłam i chwyciałm za pas aby go odpiąć.
- Proszę bardzo. Ale jak nie wrócisz do domu cała to nie moja wina. - chłopak przystał, a ja zastanawiałam sie co ma na myśli.
- Że co kurwa?! - krzyknęłam zamykając drzwi i zapinając z powrotem swój pas.
- Prawda jest taka że muszę Cię zabić! - zesztywniałam i słuchałam dlaej co ma mi do powiedzenia. - Pracuję u John'a który jest dilerem, zabójcą, kryminalistą. Daje mi zlecenia i ja zabijam ludzi. I teraz trafiło na ciebie. - głos mu się na końcu załamał.
- A-a-ale d-d-dlaczeg-g-go? - spytałam cały czas sie jąkając.
- Twoi rodzice zadłużyli sie u John'a. I zginęli w wypadku teraz ucierpisz za to ty albo twoja ciotka. Holly. - powiedział i spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Ja też już miałam. Jak to? Moi rodzice? A co jeśli on kłamie? ONI kłamią?
- Nie wciągaj w to moich rodziców!! - krzyknęłam, a łzy litrami zaczęły spływać po mojej twarzy.
- Ale ja ich nie wciągam w to! Wciągnęli się w to sami przed śmiercią! - krzyknął i dopiero wtedy sobie uświadomiłam że mieli ogólnie dużo pieniędzy ale wyliczając ich pensje i wydatki to coś za dużo wychodzi. Czy oni się zabili z powodu długów? Serce zaczęło walić mi jak młotem. Nie mogłam w to uwierzyć. Moi rodzice?
- Jejku ... - szepnęłam i wytarłam mokre policzki.
- Teraz musimy się zastanowić co zrobić z Tobą. - rzekł i wychodząc z auta pociągnął mnie do swojego domu.
"Dlaczego ludzie, którzy nie robią nic złego w życiu mają najgorzej?"
---------------------------------------------------------------
Ta daaaaaam !!
Rozdzialik dłuższy ale jeszcze nie jest taki długi. Prawda?
Mam do was taką sprawę. Hmm .. od czego by tu zacząć ...
To tak ... nie wiem czy może rozdziały nie będą się pojawiać w soboty. Bo tak ja się męczę i piszę, poświęcam czas, a wy nie komentujecie. Przywiązałam sie do bloga. Bardzo. Proszę was żebyście w komenatrzach wyrażali swoją opinię. A nie "super, fajny, dalej, krótki ..." Dobra cieszę się też z tych, ale co mi to daje? No właśnie malutko. Niewiele.
Nie wiem róbcie co chcecie.
Nie dodam jak nie będzie 4 komentarzy !!!
Tak wiem nie jestem dobra w opisywaniu scenek erotycznych. HYHYHY.
I tak wgl to nie wiem po co oni teraz to zrobili .. nwm po co to napisałam. Ale ok.
Tak wiem nie jestem dobra w opisywaniu scenek erotycznych. HYHYHY.
I tak wgl to nie wiem po co oni teraz to zrobili .. nwm po co to napisałam. Ale ok.